Obiecałam, no to wstawiam :D
Jeśli do jutra będą chociaż dwa komentarze (nie obchodzi mnie czy miłe xD) to wstawię kolejny *-^
A i bym zapomniała - ten Luis Sabatini z 1 cz. 1 rozdziału to Cardozo ;) (zapomniałam wyjaśnić w pierwszym poście c;)
Rozdział 1 cz. 2
Do studia nagraniowego dotarli 5 minut po czasie. Gdy weszli do środka, zatkało ich. Reżyser leżał na kanapie i wyglądał, jakby przyszedł już na niego czas. Obok niego stała Cande i przyglądała mu się ze zmartwieniem. Reszta ekipy w milczeniu patrzyła na spóźnialskich. Jedynie Mercedes podbiegła i rzuciła się na szyję Xabianiemu. Spotykali się już od początku 2 sezonu "Violetty" i wszyscy uważali ich za idealną parę. Wszyscy oprócz Pablo. Dopiero przyjechał do Argentyny, by znów wcielić się w Tomàsa, tym razem w 3 sezonie i jeszcze nie pogodził się z faktem, że Mechi, którą kochał nad życie, i z którą żegnał się tydzień zaraz po jego wyjeździe znalazła sobie nowego chłopaka. Znienawidził go, gdy tylko się poznali. Doszedł nawet do wniosku, że Meksykanin odebrał mu dziewczynę i w serialu, i w prawdziwym życiu. A teraz codziennie musiał patrzeć jak świetnie dogaduje się z Mer, jak bardzo są ze sobą szczęśliwi. Bolało go także to, że w serialu Ludmiła zakochana jest w Federico, więc nawet wtedy nie będzie mógł jej przytulić, pocałować. Zabawne, bo właśnie dla niej wrócił z Hiszpanii porzucając karierę wielkiego piosenkarza.
Jednakże teraz przeniósł mroczne myśli na dalszy plan. Bardzo chciał dowiedzieć się, czemu jeszcze nie kręcą. Mercedes wyprzedziła jego pytanie:
- Martina jeszcze nie przyszła - wyjaśniła wciąż przytulając Xabiego.
- I nie macie zamiaru nic z tym zrobić? - Alba miała już powyżej uszu serialową Violettę i jej zachowanie.
- A co my możemy? Spróbujemy chociaż raz jej przeszkodzić to odejdzie, a wtedy koniec i z serialem, i z nami - odpowiedziała Clara ze smutkiem w głosie.
- Jak nie przyjdzie za dwie minuty to pójdę do niej. Nie może tak nami rządzić! - krzyknął Diego.
- Spokojnie - uciszyła go Valeria - Może ty do niej pójdziesz Lodo? Jest szansa, że tobie ulegnie.
- Dobra... Postaram się ją przekonać, ale jeśli zrezygnuje z serialu to to nie będzie moja wina!
- Pójdę z tobą - zaofiarowała się Alba, ale aktorzy gwałtownie zaprzeczyli.
- Wiesz, Al - zaczął Jerry - pamiętasz chyba co ostatnio się działo, gdy rozmawiałaś z Martiną.
- To co miałam zrobić? Ona myślała, że jestem jej pomagierem!
- Ale nie musiałaś rzucać w nią budyniem - roześmiał się Tito.
- I tak macie szczęście. Obok budyniu stała szklanka - Hiszpanka także zaczęła się śmiać.
- W każdym razie - przerwała im Cande - Powodzenia Lodo. I niech moc będzie z tobą.
I Lodovica ruszyła. Szła krętymi korytarzami hotelu szukając pokoju numer dwanaście. Nawet nie zdawała sobie sprawy, że kilka metrów za nią podążała Alba. 25-latka nie mogła przecież pozwolić, żeby jakaś zapatrzona w siebie gwiazdeczka pomiatała jej przyjaciółką. W ręce trzymała talerz, by w razie niekorzystnej sytuacji móc coś zrobić.
- Najwyżej powiemy, że to włamywacz - szepnęła sama do siebie.
Lodovica delikatnie zapukała do drzwi.
- Tini?
Cisza. Włoszka jednak nie poddawała się.
- Tini!
Nadal cisza.
- Jeszcze chwila i rozwalę te drzwi - wycedziła przez zęby Alba schowana za fotelem w korytarzu.
Jej przyjaciółka miała więcej cierpliwości. Zapukała mocniej w nadziei, że tamta po prostu jej nie usłyszała.
- Coś mi się wydaje, że trochę tu postoję... - szepnęła.
Po dziesięciu minutach pukania i wołania Lodovici, Hiszpanka nie wytrzymała. Wyszła zza fotela i kopnęła drzwi z taką siłą, że wyleciały z zawiasów.
- Miały się tylko otworzyć - powiedziała na widok zaskoczonej Włoszki wzruszając ramionami.
- Ale... Ale co ty tu... Co ty tu w ogóle robisz!? - odpowiedziała jej dziewczyna wciąż z przerażeniem patrząc na drzwi.
- Pomagam - uśmiechnęła się Alba i zajrzała do środka - Gdyby nie ja, nigdy by ci nie otworzyła. Spójrz.
Dziewczyny weszły do środka. Pokój wyglądał jak pobojowisko. Wszędzie leżały ubrania, buty i biżuteria, a łóżko było nieposłane.
- Gdzie-ona-jest!? - krzyknęła Lodo, gdy dotarło do niej to, co zobaczyła.
- Chyba nikt jej nie porwał... no nie? - Alba zbladła.
- Nie wiem...
I tak oto kończy się rozdział 1 :D
Oczekuję chociaż dwóch komentarzy i dopiero napiszę kolejny :P
Pozdrawiam :)
Ale super <3 Masz talent do pisania :) Czekam na następne opowiadanie :P
OdpowiedzUsuńBoskie!!!!!!
OdpowiedzUsuńTakie boskie,że......normalnie za kolejnym jestem w stanie skoczyć z klifu :D
Talent!!!
I tyle,nic dodać nic ująć.
Jesteś najlepszą blogerką jaką znam <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3
Loff <3<3<3
Hej. Zostałaś nominowana do LBA na moim blogu. http://mikimiiki.blogspot.com/2014/01/liebster-blog-award.html#gpluscomments
OdpowiedzUsuń